"Ze ¶wierczka na ¶wierczek a potem jode³k± tam na jej sêczku Stasik ma siode³ko" Pewnego piêknego lipcowego dnia otrzyma³em telefon od Paw³a S. - S³uchaj -bêdziemy mieli go¶cia na rogacza ! - Mamy co¶ ³adnego w ³owisku? - najchêtniej na "Piorunie". Wed³ug Paw³a- to co¶ ³adnego- to mia³ byæ ,stary kozio³ a nawet bardzo stary.Najlepiej za¶,¿eby nosi³ jakie¶ oryginalne parostki,szydlarza,my³kusa,nieregularnego wid³aka,szóstaka lub tym podobne. - Oczywi¶cie,¿e mamy takie , a mo¿e nawet lepsze -odrzek³em nieco che³pliwie , chocia¿ w ³owisku nic takiego na oczy nie widzia³em.Owszem by³y w rewirach piêkne koz³y , ale ¿eby a¿ takie ? No có¿ wypiszê odstrza³ a reszta w rêkach ¶w.Huberta,chocia¿ ¿al mi by³o ka¿dego kozio³ka dla go¶ci , no bo tego jednego mo¿e zabrakn±æ któremu¶ z kolegów. Nie mieli¶my tych kozio³ków zbyt wiele w planie pozyskania. No ale skoro Paw³owi tak zale¿y no i prawdopodobnie go¶æ to osoba znacz±ca w województwie , to niech przyje¿d¿aj± . Umówili¶my siê na godziny popo³udniowe w najbli¿sz± sobotê.Mia³em ich oczekiwaæ przy naszej kolibie na Piorunie . Zrobi³em co nieco zapasów , tych na szasz³yka i tych do picia - wszak naczynia odpowiednie do napojów ch³odz±cych jak i rozweselaj±cych sta³y gotowe do u¿ycia o ka¿dej porze dnia i nocy. Mieli¶my polowaæ wieczorem a gdyby siê nie powiod³o to i rano.W oczekiwaniu na przyjazd Paw³a rozmy¶la³em gdzie te¿ posadziæ ow± personê , aby polowanie by³o udane,bo z pobie¿nej charakterystyki wynika³o ,¿e ten go¶æ ,to bardzo mi³y,sympatyczny ,bardzo etyczny i wytrawny my¶liwy , a do tego wspania³y kompan posiadów towarzyskich. - Rany Boskie - wezwa³em w duchu Pana Boga na daremno - s± jeszcze tacy ??? Punktualnie o oznaczonej godzinie zajechali pod domek.Go¶cia rozpozna³em natychmiast , wszak widywa³em jego podobizny w ¶rodkach masowego przekazu,.Pawe³ nic nie pomyli³ siê w ocenie jego osobowo¶ci.To by³ - no i jest nadal - wspania³y cz³owiek o ujmuj±cej fizjonomii z szop± bujnych, wtedy siwiutkich w³osów i tak samo siwymi - noszonymi nieco z sarmacka w±sami. Z natury by³ nie¶mia³y i niechc±cy sprawiaæ swoj± osob± jakiegokolwiek k³opotu.Ju¿ po przywitaniu w pocz±tkach rozmowy wyczuwa³e¶ w nim cz³owieka o bardzo wysokiej inteligencji , kulturze osobistej i rozleg³ej wiedzy my¶liwego , który potrafi w odpowiednim momencie zdj±æ palec z jêzyka spustowego swojego sztucera - no i teraz naprawdê chcia³em , aby wyszed³ mu ten szydlarz , my³kus ,nieregularny wid³ak i szóstak a najlepiej wszystkie razem. Ten cz³owiek zas³ugiwa³ na taki prezent. - My¶la³em intensywnie ; gdzie posadziæ Go¶cia - to znaczy na której ambonie? Po chwili pomy¶la³em,¿e najlepsza bêdzie "na olchach" przy ¶rodle¶nej ³±ce Gieni - to w³a¶ciciela ³±ki.Gdy nadchodzi³ czas na zasiedkê Pawe³ zapyta³ - to gdzie nas posadzisz ? -" Na olchy" Pawe³ku"na olchy" bo z za krzaka kruszyny ko³o tej jod³y na wprost wychodzi piêkny uwsteczniaj±cy siê nieregularny szóstak . A ty obok na zwy¿kê "Stasika" . I tu trzeba wyja¶niæ , ¿e owa zwy¿ka "Stasika" wygl±da³a tak; to znaczy nie wygl±da³a bo jej prawie nie by³o.W kêpce jede³ek wychodzi³e¶ po ga³êziach jednej z nich prawie do wierzcho³ka , nastêpnie przenosi³e¶ sie na nieco wy¿sz± i grubsz± jode³kê , znowu do góry po ga³êziach i pod wierzchem by³y po³o¿one trzy grubsze patyki oparte na ga³±zkach jod³y grubo¶ci najwy¿ej palca , a jeden z nich stanowi³ niby oparcie dla nóg , drugi robi³ za ³aweczkê, a trzeci za oparcie. Mia³ ci On- Stasik kilka takich zwy¿ek ale o nich w nastêpnych opowiadaniach. Oczywi¶cie Pawe³ mia³ siedzieæ na onej zwy¿ce , ale w ¿adnym wypadku nie móg³ strzelaæ w obecno¶ci go¶cia.No có¿ prawa niepisanej etyki i go¶cinno¶ci nie pozwalaj± na taki komfort.Ja by³em bardzo zadowolony.Go¶æ istotnie mia³ mo¿liwo¶æ strzelenia koz³a , no a Pawe³ ? Mia³ pewien grzech na sumieniu , st±d ta pokuta na zwy¿ce "Stasika" , chocia¿ ten nawet siê na niej wysypia³ . Tu¿ przed zapadniêciem zmroku us³ysza³em z tamtej strony strza³ i to strza³ celny . Wyra¼nie s³ychaæ by³o jakby uderzenie boksera w worek treningowy.Ucieszy³em siê, no no go¶c strzela³ a z odg³osu wiedzia³em ,¿e celnie.Przygotowujê co¶ na z±b na grilu - do tej pory nie wiem dlaczego na grilu , a nie naprzyk³ad na ro¿nie albo ruszcie . Tak by by³o po naszemu , po Polsku a nie jakie¶ tam anglicyzmy ,chocia¿ powoli godzimy siê z z¶miecaniem naszego piêknego jêzyka i mnie przychodzi to do¶æ trudno,ale nie chc±c byæ staromodnym niech bêdzie ten gril! Napoje przynale¿ne na tak± okazjê ch³odz± siê w zimnej wodzie potoku.Nic tylko czekaæ ! Z daleka widzê ¶wiat³a samochodu .Po chwili s± na miejscu.Go¶æ z zatkniêtym za otok kapelusza jod³owym z³omem , wraz z Paw³em wynosz± z samochodu ustrzelonego koz³a. Oniemia³em ! By³ to stary rogacz o przepiêknym uwsteczniaj±cym siê poro¿u w formie nieregularnego szóstaka -czyli ten sam którego wymy¶li³o moje ego przed wyj¶ciem go¶cia na zasiadkê . Tak! Wymy¶li³o , bo nigdy w naturze go nie widzia³em. Gosæ by³ pe³en podziwu , sk±d tak dok³adnie znamy zwierzynê.Skad wiedzia³em,¿e wyjdzie z za tego krzaka kruszyny ko³o tej jod³y ... ? - Nie znamy , nie znamy - ale czego nie robi siê dla mi³ych go¶ci . Darz Bór, Tre¶æ zaczerpniêta z
abebooks