|
Znowu zakochani PiorunBy³o to w trzeciej dekadzie sierpnia.Pewnego piêknego popo³udnia wybra³em siê na zasiadkê z zaprzyja¼nionym Genera³em aby poobserwowaæ ruchy jeleni.Sezon na byki i cielêta mia³ rozpocz±æ siê za kilka dni. Ponadto w planie pozyskania pozosta³ jaki¶ kozio³ a wiêc przy okazji gdyby tak wyszed³ w pole widzenia lunety go¶cia ... Genera³a posadzi³em na tzw."trzech jod³ach"- to miêdzy nimi by³a umiejscowiona jedna z ambon.Ona te¿ kilka lat pó¼niej podzieli³a los zwy¿ki i zosta³a trafiona przez piorun ! Wiadomo "Piorun". Nadchodzi³ zmierzch-milk³y g³osy sposobi±cych siê do snu ptaków , tylko uparta i ciekawa sójka skrzecza³a na modrzewiu obok , staraj±c siê zajrzeæ w okienko mojej ambony . By³a pe³nia.Na firmamencie nieba ja¶nia³y roje gwiazd . Nad Piorunem wisia³a Wielka Nied¼wiedzica i Ona;Gwiazda Polarna, odleg³a od tej konstelacji o piêæ rozstawów tylnych kó³ . Na moim przedpolu nic siê nie dzia³o,ale oko³o dwudziestej trzeciej zauwa¿y³em ¶wiat³a samochodu skrêcaj±cego w stronê mojej ambony.Co jest ? - my¶lê ! Kolega mia³ przyjechaæ po nas o pó³nocy a wiêc na niego jeszcze za wcze¶nie.Obserwowany samochód podjecha³ w ksiê¿ycowy cieñ drzew ,p³osz±c jak raz wychodz±c± na ¿er chmarê jeleni.By³em w¶ciek³y.Postanowi³em sprawdziæ ,kto krêci siê w nocy po ³owisku - przecie¿ nikt z naszych my¶liwych.Zapis w ksi±¿ce by³ wyra¼ny, a koledzy przestrzegaj± przyjête zasady.No wiêc kto? Mo¿e k³usownik! Zdarza³o siê ,¿e pewien adwokat zapêdza³ siê w przygraniczne rewiry. Schodzê z ambony i w granicy cienia powoli zbli¿am siê do samochodu z wygaszonymi ¶wiat³ami. Co chwilê obserwuje go przez lornetkê. S³yszê trzaskanie drzwiami, jaki¶ osobnik krêci siê przy otwartym na o¶cie¿ samochodzie , co rusz pochyla sie do jego wnêtrza jakby co¶ wyci±ga³ , wk³ada³,poprawia³.Stwierdzi³em ,¿e jest to maluch.W ¶rodku siedzia³a jeszcze jedna osoba i po chwili rozpozna³em kobiecy g³os.Uspokoi³em siê nieco,bo zrozumia³em ,¿e to nie k³usownicy a para kochanków szukaj±ca cichego zak±tka.Lepiej nie mogli znale¼æ , ale te¿ pewnie nie widzieli o istnieniu ambony-by³a znakomicie zamaskowana , a jakby i wiedzieli to sk±d mogli przypuszczaæ ,¿e normalny cz³owiek mo¿e samotnie w nocy i na odludziu siedzieæ w takim pudle. - Masochista czy jak ? Po kilku minutach obserwacji kiedy ów osobnik znikn±³ na dobre w samochodzie , zapali³y siê fosforyzuj±ce , zielonkawe ¶wiate³ka radia, a do moich trochê steranych uszu,zaczê³a dochodziæ nastrojowa muzyka. Ze z³o¶ci a mo¿e ze zwyk³ej samczej przekory postanowi³em przerwaæ t± nastrojow± sielankê.Zbli¿y³em siê na bezpo¶redni± odleg³o¶æ do malucha i mocno uderzy³em otwart± d³oni± w jego dach.W idealnej ciszy uroczyska , rozleg³ siê g³uchy ale i bardzo g³o¶ny huk.Gwa³townie otwar³y siê lewe drzwi malucha z którego ty³em wygramoli³ siê nagutki mê¿czyzna , obieg³ dwa razy wko³o samochodu - nie wiem po co a¿ dwa razy -po czym wsiad³,uruchomi³ silnik i nie zapalaj±c ¶wiate³ odjecha³ w kierunku drogi.Ca³e to zdarzenie trwa³o zaledwie kilka minut, a tu do spotkania z koleg± który mia³ po nas przyjechaæ jeszcze kawa³ czasu. Trzeba by siê przenie¶æ w inny rewir , bo nie by³o ¿adnego sensu aby¶my po tym zamieszaniu i rabanie siedzieli nadal na tych samych ambonach . Tak te¿ pomy¶la³ i Genera³,którego umówiony sygna³ latarki zobaczy³em w oddali. Co siê sta³o ? - Co to by³ za huk ? - Strza³ to n ie by³ , bo ten bym rozpozna³ , stwierdzi³ mój gosæ. Faktycznie mia³ racjê , dowodzi³ przecie¿ potê¿nym zwi±zkiem taktycznym , to ze strzelaniem by³ obyty jak nikt - pomy¶la³em . Opowiedzia³em mu moj± przygodê z maluchem i kochankami . Pokrêci³ znacz±co i z niedowierzaniem g³ow± . - W maluchu ? - Tak , tak Panie Generale w maluchu i pewnie autorzy "Kamasutry" nie byliby w stanie wymy¶liæ odpowiedniej pozycji na mi³o¶c w maluchu - gdyby by³ wtedy produkowany - a tu proszê ; nasz polski patent... Szkoda tylko,¿e odjechali w po¶piechu , bo mogliby wiele ze swoich do¶wiadczeñ dodaæ do tego wiekopomnego dzie³a . autor: gwintowka
Wydrukuj
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|