knieja bullet Co szumi w kniejach
Filmy
Og³oszenia
Forum dyskusyjne
Galerie zdjêæ
Opowie¶ci z kniei
Kuchnia my¶liwska
Kalendarz
Znalezione w sieci
Kynologia
Akty § Prawne
 
Strona g³ówna
 
 
 
 
 
 
Og³oszenia
login: has³o:
Zapomnia³em has³a Zarejestruj siê!
     
« Opowiadania ³owieckie

Dziadek Tadek i jego wnuk Jasiek


By³o to pewnej piêknej sierpniowej soboty. Wybrali¶my siê w kilku kolegów by popracowaæ przy porz±dkowaniu naszego domku my¶liwskiego wybudowanego kilka lat temu na zboczu Dzielca. Nie, nie to, ¿eby domek by³ zaniedbany, bo nie by³, ale chcieli¶my dokoñczyæ prace przy dobudowanej do domku do¶æ obszernej werandzie. Przy okazji wypada³o omie¶æ pajêczyny, po¶cieraæ kurze i tam takie zwyk³e porz±dki, którymi w domu zazwyczaj zajmuj± siê Panie, a w domku urzêduj± raczej panowie, to i tych porz±dków nieco siê przyda³o.
Jeden z nas, czyli Tadek M, w cywilu dyplomowany farmaceuta, ojciec dwóch synów, z których jeden bêd±c ¿onatym, naturaln± kolej± rzeczy obdarzy³ tatusia, mêskiego rodzaju wnukiem. Z tego powodu Tadeusz by³ bardzo dumny. W metrykach zapisano go, jako Jana, ale wo³ano go zwyczajnie – po staropolsku „Jasiek”. Rós³ sobie Jasiek zdrowo, jako, ¿e tata lekarz, mama i dziadek farmaceuci, babcia… a zreszt±… ca³a rodzina zwi±zana jest od zawsze ze S³u¿b± Zdrowia, to i nie mog³o byæ inaczej. W m³odym stadle – te¿ nie mog³o byæ inaczej – wychowywano Ja¶ka nowocze¶nie, czyli bezstresowo, zapewniaj±c mu nie tylko rodzicielsk± mi³o¶æ, ale i pewn± dowolno¶æ dzieciêcego postêpowania, wpajan± dzieciêciu, pouczaj±cymi rozmowami, zwracaniem uwagi na stosowno¶æ lub niestosowno¶æ jego zachowañ. Jasiek, jako ukochane dzieciê i pierworodny wnuk swojego dziadka, posiadaj±cy w swoich genach zapisan± inteligencjê umiejêtnie to wykorzystywa³ dla swoich dzieciêcych celów.
Owej piêknej sierpniowej soboty w gronie pracuj±cych znalaz³ siê te¿ Tadeusz, któremu jak raz wypada³ dy¿ur przy rozsiewaniu kukurydzy dla dzików na psie zaporowym urz±dzonym przez naszego znaj±cego siê na rzeczy £owczego z akademickim cenzusem, Ignacego P. £owczy urz±dzi³ go na brzegiem g³êbokiego jaru wyrze¼bionego w zboczu Mrokowca przez wartkie wody potoku. Nie by³ to jednak typowy pas zaporowy urz±dzany na równinach z cyklicznym bronowaniem lub talerzowaniem. Ot po prostu, na jod³owym starodrzewiu, za zgod± le¶ników, rêcznie rozsiewa³o siê kilkana¶cie kilogramów kukurydzy, a dziki doskonale sobie radzi³y w wyszukiwaniu tego przysmaku, zatrzymuj±c siê na d³ugo w lesie. ¦wiadectwem ich intensywnej dzia³alno¶ci, by³y nieco spróchnia³e pnie po ¶ciêtych drzewach, które wrêcz by³y karczowane, przez dziki, aby tylko dostaæ siê do ziaren kukurydzy, które trafi³y w okolice pnia, a przy okazji do bytuj±cych w próchnie pnia owadów i ich larw. Na tym pasie zawsze mog³e¶ spotkaæ ¶wie¿utkie tropy zwierzyny; dzików, borsuków, sarn, jeleni, która bytowa³a za dnia w gêstych nalotach jod³owych. Czas dziennej sielanki dla bytuj±cego tam zwierza koñczy³ siê zazwyczaj z chwil±, kiedy to z mchu wychyla³y siê pierwsze pomarañczowe kapelusiki nadzwyczaj smacznych rydzów, w które to obfituj± uroczyska Mrokowca. Dla zbieraczy grzybów nie ma ostoi, nie ma gêstwiny, nie ma w±wozu, czy rozpadliny górskiej, gdzie by ów zbieracz nie zajrza³, …, ba - gdyby tylko zagl±da³ po to, aby grzybek trafi³ do jego koszyka to jeszcze pó³ biedy, bo ca³a bieda zaczyna siê wtedy, gdy tabuny zbieraczy zaczynaj± siê zachowywaæ w lesie jak na m³odzie¿owej dyskotece, a to przecie¿ nie przystoi, tak jak i nie przystoj± takowe zachowania w cudzym domu, do którego udajemy siê, jako go¶cie… Na takie rozpasanie nie powinno byæ zgody i my¶liwi jej nie daj±, ale có¿ mog± my¶liwi, kiedy inni uzbrojeni w przepisy prawa nie egzekwuj± Niew³a¶ciwych zachowañ, a niby ekolodzy i ich wszelkie odmiany nie widz± tego problemu, albo inaczej; widz± tylko to, co jest dla nich no¶ne w danej chwili, aby zaistnieæ, – czyli krzykliwe i medialne oskar¿enia my¶liwych, jako przeciwników naturalnego ¶rodowiska cz³owieka, jako tych, co zabijaj±, bo my¶liwi w ich oczach to wszelkie z³o, to zbrodnia na ¿ywym organizmie przyrody. Co mog± „w³a¶ciciele” owego le¶nego domu? Mog± tylko i wy³±cznie ust±piæ miejsca nieproszonym i niegrzecznym go¶ciom. I tak robi w³a¶nie zwierzyna bytuj±ca w uroczyskach Mrokowca, Mizarnego, Lackowej i wielu, wielu innych uroczyskach le¶nych, by pod os³on± nocy wracaæ do swojego przecie¿ domu… jest to jednak ci±gle i od dawna temat aktualny, ¿eby nie powiedzieæ dra¿liwy. Pomijam wiec dalsze dywagacje le¶nych zachowañ „Homo sapiens”, wracaj±c do Tadeusza i jego wnuka Ja¶ka.
Apropos Verbindung zur Disk“: Vielleicht kommt keine Uhr n?her als Rolex Dinton, insbesondere das ?Paul Newman“-Modell, das Sammler unbedingt verfolgen.
fake rolex kaufen Seit Jahrzehnten bietet Rolex die Daytona Panda Dish zur klassischen und robusten Edelstahlversion an, die Edelmetallmodelle hinzufügt. Die Rolex Daytona 116519LN ist die ikonische Daytona-Version aus 18 Karat Wei?gold. Die Uhr hat einen Durchmesser von 40 mm, eine schwarze Keramiklünette und ein Kautschukarmband. Die drei schwarzen stehen in starkem Kontrast zum strukturierten Hintergrund aus Edelstahl und interpretieren den Charme der klassischen Panda-Scheibe.


O oznaczonej godzinie zebrali¶my siê pod domkiem. Rozdzielili¶my robotê wed³ug posiadanych umiejêtno¶ci i fizycznych mo¿liwo¶ci, po czym ka¿dy zaj±³ siê swoim odcinkiem. Tadeusza ci±gle nie by³o, ale przypuszczali¶my, ¿e najpierw odwiedzi ów pas zaporowy i potem do nas dojedzie. Tak te¿ siê sta³o, ale nie przypuszczali¶my, ¿e przyjedzie w³a¶nie z ukochanym wnukiem. Na niego te¿ zwala³ swoje spó¼nienie, no, bo to musia³ opisywaæ napotkane i odci¶niête noc± ¶wie¿e tropy dzików, jeleni etc.etc., ale fakt faktem Tadek przyjecha³ wprawdzie oko³o po³udnia, ale przyjecha³. Czeka³ te¿ na niego przeznaczony mu odcinek pracy i by³o to malowanie pod³ogi werandy jakim¶ tam p³ynem konserwuj±co- barwi±cym.
Tadeusz nie neguj±c powierzonego mu odcinka, ra¼no zabra³ siê do pracy, jako, ¿e owej pod³ogi by³o kilka metrów kwadratowych, a czas ucieka³.
Trzeba powiedzieæ, ¿e jak na magistra farmacji zabra³ siê do tego malowania ze znajomo¶ci± rzeczy. Praca na ka¿dym odcinku wprost wrza³a, wró¿±c jej rych³e zakoñczenie, tym bardziej, ¿e zakoñczenie mia³o siê odbyæ wspólnym posiadem przy ognisku.
Nasze samochody w tym moja £ada 1207 sta³y sobie zaparkowane w cieniu drzew, przy czym kluczyki od niej po³o¿y³em na jednym ze sto³ów w werandzie, gdzie Tadeusz rozpocz±³ malowanie pod³ogi, a czyni³ to na kolanach… Nie, nie to, ¿eby go praca powali³a, ale tak by³o po prostu wygodniej. Jasiek za¶ – to urocze dzieciê –z pocz±tku pobytu pod domkiem, by³ bardzo grzeczny i spokojny. Ja¶ka jakby nie by³o, ale tylko do czasu. Z chwil±, kiedy nowe otoczenie przesta³o go interesowaæ, a i dziadek Tadek przyk³ada³ wiêcej uwagi do tego, co robi, czyli do malowania pod³ogi, Jasiek zacz±³ siê nudziæ, zadaj±c pytania pracuj±cemu dziadkowi, w rodzaju; a kiedy pojedziemy do domu, a kiedy to a tamto, a dlaczego i tak do znudzenia – tym razem dziadka, który pocz±tkowo stara³ siê odpowiadaæ dziecku sensownie, ale gdy pytania zaczê³y siê mno¿yæ i Jasiek stawa³ siê dokuczliwy, to zazwyczaj spokojnego Tadeusza zaczê³o to wyprowadzaæ z równowagi. Kilka ostrzejszych s³ów uspokoi³o Ja¶ka na tyle, ¿e da³ na chwilê spokój dziadkowi, ale tylko na chwilê. W pobli¿u miejsca na ognisko, oparte o ¿ywop³ot sta³y sobie kije do pieczenia kie³basek no i jeden z nich zainteresowa³ Ja¶ka, który wróci³ z nim do werandy, a gdy dziadek nadal nie zwraca³ uwagi na Ja¶ka, ten¿e postanowi³ u¿yæ znalezionego kija, aby daæ znaæ o sobie, w ten sposób, ¿e zacz±³ d¼gaæ dziadka ostrym opalonym koñcem kija. To przepe³ni³o frustracjê dziadka, tym bardziej, ¿e dzia³o siê to w obecno¶ci kilku osób, st±d Tadek – chyba dla zachowania presti¿u dziadka – wymierzy³ Ja¶kowi solidnego klapsa. Jasiek nieco zdziwiony postêpkiem dziadka uspokoi³ siê, a Tadeusz wróci³ do przerwanej pracy, której ju¿ mu niewiele zosta³o.

Mniej wiêcej w tym samym czasie, po tym - pewnie dla Ja¶ka- „szokuj±cym” wydarzeniu, chcia³em dostaæ siê do samochodu, aby przestawiæ go w nieco ch³odniejsze miejsce, bo do tej pory wygrzewa³ swoj± karoseriê w do¶æ ostrym s³oneczku. Szukaj±c po kieszeniach kluczy, przypomnia³em sobie, ¿e zostawi³em je na jednym ze sto³ów w werandzie, ale tam ich nie by³o. Zapyta³em Tadeusza czy przestawiaj±c sto³y nie widzia³ czasem moich kluczyków. – Nie, nie widzia³em – odpowiedzia³ Tadeusz, ale Jasiek obecny przy tym pytaniu jako¶ tak zaraz ulotni³ siê z werandy, no i Tadeusz zacz±³ podejrzewaæ, ¿e te klucze to mo¿e byæ sprawka Ja¶ka. Sprawa zaczê³a byæ trochê niezrêczna. Znalezienie kluczyków by³o konieczne, ale Jasiek stan±³ na wysoko¶ci zadania. O¶wiadczy³ dziadkowi, ¿e kluczyki zabra³ ze sto³u i wrzuci³ do studni, w której lustro wody siêga³o kilku metrów. Konsternacja. Dziadek pyta wnuka - dlaczego?, A ten sensownie odpowiada, - to za to, ¿e da³e¶ mi klapsa i nie wiedzia³em, ¿e te kluczyki s± tego pana. My¶la³em, ¿e to Twoje!
- No i kto by pomy¶la³, ¿e owo bezstresowe wychowanie mo¿e prowadziæ do ukszta³towania u m³odzie¿y tak po¿±danego efektu – szczero¶ci!!!

Zdarzenie z kluczykami spowodowa³o konieczno¶æ sprowadzenia mechanika, który przy pomocy niewyszukanych narzêdzi odblokowa³ kierownicê- odblokowa³ to ma³o powiedziane. Po prostu rozwali³ ca³± stacyjkê w drobny mak przy czym zaistnia³a konieczno¶æ wymiany wszystkich zamków, co ju¿ wzi±³ na siebie szczê¶liwy i nadal zakochany w pierworodnym wnuku dziadek Tadek.
Nieco z³o¶liwi koledzy ¿artowali. Ja¶kowi trzeba by³o daæ m³otek to jego dziadek fundn±³ by ci i karoseriê. Nie zaistnia³a jednak taka potrzeba, bo nied³ugo potem moja wielce zas³u¿ona jazd± po bezdro¿ach, gór, lasów i pól £ada t. 1207 – wersja eksportowa – mówili, ¿e do Finlandii – przesz³a na zas³u¿on± emeryturê z ca³kiem dobr± stacyjk± i wszystkimi nowymi zamkami, a i Jasiek ju¿ nieco wyrós³ z wieku dzieciêcego i pewnie m³otkiem nie zechcia³by siê bawiæ.

gwintowka

autor: gwintowka
Wydrukuj Wydrukuj

 
O nas kontakt Kontakt reklama Polityka prywatno¶ci Reklama strona g³ówna Strona g³ówna
Copyright © 2002 - 2024 knieja.pl.