|
Dzielec i dzikiDzielec to góra na pograniczu Beskidu S±deckiego i Niskiego o wysoko¶ci 793,4 m npm. To jednocze¶nie graniczna góra ze S³owacj± , a jak sama nazwa wskazuje dzieli zlewniê rzeki Bia³a , maj±cej swoje ¼ródliska u stóp Lackowej, od zlewni Muszynki, ale na nic jego ”dziel±ca” rola , bowiem wody tych rzek i tak zasilaj±, nieco ujarzmiony zaporami wodnymi w Czorsztynie i Ro¿nowie , dziki , ci±gle gro¼ny ale i piêkny Dunajec. Ze szczytu -chocia¿ ja nazwa³bym go p³askowy¿em- Dzielca rozci±ga siê wspania³y widok na Jaworzynê Krynick± 1114m npm, nieco ni¿szy Runek 1080 m npm , Przys³op 944 npm i inne wzniesienia pasma Jaworzyny Krynickiej. Kieruj±c wzrok ku pó³nocnemu wschodowi dostrze¿esz wzniesienia Beskidu Niskiego .W dolinie Mochnaczki rozsiad³y siê wsie o tej samej nazwie ; Mochnaczka Ni¿na i Wy¿na a w najbli¿szym s±siedztwie , oddzielony potokiem Mrokowskim, pyszni siê gêsto poro¶niêty jod³owym lasem Mrokowiec , gdzie w najni¿szej partii lasu nad brzegami cieków wodnych w zapadliskach i wywierzyskach króluje obficie smaczny, w ró¿nych postaciach 00 przyprawiany ; w zalewie, kiszony, solony, na mase³ku, ¶mietanie i jakiej tam jeszcze postaci , opiewany w piosenkach - rudy rydz. Spaceruj±c za¶ po ostêpach Mrokowca za owym rydzem, znienacka zostaniesz zaskoczony nag³ym furkotem skrzyde³ jarz±bka, Od po³udniowego zachodu roz³o¿y³ siê ³ysy £an 742 m.npm.A wszystko to w poprzednim systemie by³o u¿ytkowane przez POHZ w Tyliczu, który na zboczach ³anu i Dzielaca w jego niezalesionej czê¶ci prowadzi³ wypas byd³a. Na jego zboczu od zachodu wybudowano stajniê i stodo³ê. Doprowadzono energiê elektryczn± ,powy¿ej wykopano studniê ,gdzie i dzi¶ bije ¼róde³ko krystalicznej wody. Ale to wszystko by³o i dzia³a³o w poprzednim systemie .Dzisiaj pozosta³y fundamenty zaro¶niête g±szczem dorodnych pokrzyw, a w³o¶ci sprzedano okolicznym rolnikom ale nie tylko. Ca³y ³an zabudowania w Tyliczu i Muszynce wraz z setkami hektarów pastwisk zosta³y sprzedane obywatelce USA .Dzielec i jego zbocza przejê³y Lasy Pañstwowe, natychmiast rozpoczynaj±c zalesienia gruntów porolnych, ku naszej - my¶liwych uciesze .Wszak bêd± m³odniki a z czasem i ostoje zwierzyny .W tym ca³ym rozgardiaszu likwidacyjnym i nam; czyli W K £ „Jeleñ”z Krynicy , uda³o siê nieco skorzystaæ w pierwszej fazie „parcelacji” .Zakupili¶my prawem pierwokupu dzia³kê po³o¿on± na pó³noco-zachodnim stoku Dzielca o pow. ponad trzech hektarów z kawa³kiem lasu. Prawo pierwokupu uzyskali¶my z powodu wcze¶niejszej dzier¿awy 0,10 ha na tym zboczu z przeznaczeniem pod budowê domku my¶liwskiego, który by³ wybudowany przed likwidacj± POHZ-tu. A w ogóle to ten zak±tek - nazywamy go „Hamernicki k±t – dlaczego ? Nie wiem i nigdy tego nie docieka³em , ale zawsze mo¿na by³o tam spotkaæ zwierzynê. Faktycznie to taki cichy zak±tek z doskona³± naturaln± baz± ¿erow± dla jeleniowatych i nie tylko ! Pewnego letniego popo³udnia w trójkê wybrali¶my siê w rejon Dzielca na kozio³ka ale ka¿demu z nas w wyniku losowania przypad³ inny rewir. Koledzy podchodzili od Mochnaczki Ni¿nej, mnie wypad³o podej¶cie od p³yt – to droga z betonowych p³yt prowadz±ca do Izb a wykonana zosta³a w celu lepszej komunikacji z fili± POHZ-tu Tylicz w tych¿e Izbach .Wprawdzie do¶æ spore udogodnienie ale wygodna droga spowodowa³a te¿ zwiêkszenie ruchu samochodowego przez ¶rodek piêknego kompleksu le¶nego Mrokowca co mog³o zak³óciæ i w efekcie zak³óci³o szlaki migracyjne zwierzyny. Z drugiej za¶ strony by³o to u³atwienie dla nas my¶liwych, bo wybudowana droga pozwala³a na lepsz± organizacjê dokarmiania, bowiem w zasadzie bez trudu mo¿na by³o dojechaæ z karm± tam gdzie wcze¶niej nie by³o to mo¿liwe ze wzglêdu na zalegaj±c± , z zasady g³êbok± pokrywê ¶nie¿n± . No i co tu du¿o mówiæ – na lepszy dojazd na polowanie tam gdzie wcze¶niej z trudem brodzono w g³êbokim ¶niegu. Przebieg tej drogi pozwoli³ nam podj±æ decyzjê o budowie domku my¶liwskiego na Dzielcu, w³a¶nie ze wzglêdu na czê¶ciowy dobry dojazd samochodem osobowym ,bo i tak w czasie z³ej pogody lub du¿ych opadów ¶niegu lub deszczu samochody zostawiali¶my na drodze przy podje¼dzie do domku który liczy³ sobie oko³o 500 metrów .Tylko nieliczni posiadaj±c samochody terenowe pozwalali sobie na bezpo¶redni dojazd w ka¿da pogodê .Drogi wiod±cej do domku nie utwardzali¶my ,nie chc±c u³atwiaæ nadmiernej penetracji tego uroczyska i okolicy przez osoby postronne , chocia¿ na przyk³ad ; dla grzybiarzy nie ma miejsc i drzewa w które i pod które by nie zajrzeli, niech no tylko kapelusik grzyba pokaza³ siê ze ¶ció³ki a ju¿ tabuny nieraz g³o¶nych a nawet wrzeszcz±cych grzybiarzy penetrowa³y uroczyska w górê i z góry w szerz i po przek±tnej niepokoj±c i rozpêdzaj±c na cztery strony ¶wiata bytuj±c± tam zwierzynê ! W jej domu !!! No có¿ .Co¶ za co¶ i trzeba siê przystosowaæ bowiem „nie ma upro¶” jak mawia Edek S. jeden z cz³onków naszego ko³a z którym to miedzy innymi w to letnie popo³udnie wybra³em siê do kniei. W tym to w³a¶nie czasie nasz domek by³ w budowie .Zr±b by³ ju¿ gotowy i przykryty dachem brakowa³o ¶ciany dzia³owej ,wprawienia okiem i innych prac wykoñczeniowych . Ponad trzyhektarow± ³±kê porasta³a jeszcze nieskoszona trawa bowiem tu w górach te rzeczy s± nieco opó¼nione . Zamierza³em - zreszt± tak umówili¶my siê ,¿e ja spenetrujê uroczysko w okolicy budowanego domku a potem ¶ródle¶nym duktem obok studni i czynnego ¼róde³ka wyjdê na spotkanie z Edkiem S. przy zaro¶niêtych fundamentach stajni . Kolega podwióz³ mnie „ betonk± „w okolice naszej drogi . Wspólne ¿yczenia „po³amania luf” i rozpoczynam powolny podchód. Gdzie¶ w okolicach studni uparcie brechaj± koz³y. S³oñce dotyka wierzcho³ków drzew porastaj±cych pasmo Jaworzyny Krynickiej , a ju¿ za zboczy Lackowej któr± mam za plecami czai siê do wyj¶cia pe³ny ksiê¿yc którego zwiastunem by³ towarzysz±cy mu wtedy czerwony Mars . Pierwszy odcinek podej¶cia pokonujê do¶æ szybko , ale z chwil± kiedy dochodzê do za³amania wzniesienia z którego roztacza siê widok na nasz± w³o¶æ ,tu¿ na skraju lasu w rogu ³±ki zauwa¿y³em samotnego du¿ego dzika poszukuj±cego smacznych k±sków, za chwilê pokaza³ siê nieco mniejszy te¿ zajêty ¿erowaniem. Adrenalina nieco podskoczy³a. Szybko analizujê sytuacjê ;wiatr mam dobry , ale jestem na odkrytym terenie. Aby skutecznie podej¶æ ¿eruj±ce dziki musz± siê cofn±æ i próbowaæ dostaæ siê do domku ,sk±d dok³adne rozpoznanie dzików bêdzie dziecinnie ³atwe .Trawa w tej czê¶ci ³±ki nie by³a zbyt bujna. Jak pomy¶la³em tak zrobi³em?. Ostro¿nie wycofa³em siê do ty³u ,a gdy znalaz³em siê w strefie zas³oniêtej przez domek ju¿ nieco ¶mielej ale nadal ostro¿nie ,wskoczy³em przez pusty jeszcze otwór okienny ,dosta³em siê do drugiego pomieszczenia które w przysz³o¶ci mia³o robiæ i robi za kuchniê ,tam równie¿ przez pusty otwór na okno stwierdzi³em ,¿e dziki nadal spokojnie ¿eruj± ale ju¿ nieco oddalone od brzegu lasu, czyli bli¿ej domku . Z cegie³ wymo¶ci³em sobie wygodne stanowisko i rozpoczynam szczegó³ow± obserwacjê. Przypuszczam ,¿e ta du¿a sztuka mo¿e byæ prowadz±c± loch± – na to wskazywa³ wygl±d , ale gdzie s± warchlaki ? S±, s± i to do¶æ du¿o ale nie mogê ich policzyæ s± w ci±g³ym ruchu a trawa i postêpuj±cy zmierzch nieco zas³ania³ ich sylwetki . – No dobrze- my¶lê sobie ;du¿a sztuka nie wchodzi w grê , to wobec tego ta mniejsza wygl±daj±ca na s³abego wycinka bêdzie moim celem . Próbujê namierzyæ „mniejsz±” sztukê .Mam j± w lunecie idealnie, odleg³o¶æ kilkadziesi±t metrów wiêc kula 30-06 z mojego Manlichera winna za³atwiæ t± sprawê na miejscu . A jednak nie za³atwi³a bo i wokó³ niej zauwa¿y³em ruch warchlaków . Czy¿by dwie prowadz±ce lochy ? Mniej wiêcej w tym samym czasie w rogu ³±ki pojawi³ siê trzeci dzik , najmniejszy z obserwowanych . No ten to bêdzie mój ! - Ale sk±d , i obok tego trzeciego te¿ pokaza³y siê ma³e sylwetki . Czy¿by wszystkie by³y prowadz±cymi lochami ? Przerwa³em przygotowania do strza³u ,tym bardziej, ¿e lochy zbli¿y³y siê do mnie na odleg³o¶æ wystarczaj±c± abym móg³ rozpoznaæ p³eæ .Ponadto du¿a liczba warchlaków ci±gle dokazuj±cych na ¿erowisku utwierdza³a mnie w tym przekonaniu .Sztucer odstawi³em na bok rozmy¶laj±c co dalej . Zbli¿a³ siê czas spotkania z koleg± a droga wypada³a mi w³a¶nie obok ¿eruj±cych dzików .Co pocz±æ ? – Zadawa³em sobie pytanie .Sp³oszyæ ich nie chcia³em, ale te¿ i droga na spotkanie wiod³a obok nich , bo w innym przypadku przy obej¶ciu dzików musia³bym naruszyæ granicê pañstwa . Zdecydowa³em. – Wychodzê przez –kuchenne okno .Uciekn± to uciekn± . Dojdê do skraju lasu za domkiem , a potem duktem prawie wprost na dziki . Jak pomy¶la³em tak zrobi³em. Cicho wygramoli³em siê przez to puste okno – dziki nadal ¿eruj± .Dochodzê do ¶ciany lasu – dziki ¿eruj± ju¿ prawie obok duktu a prosiaki nawet spaceruj± po nim. Wiatr mam •ca³y czas bardzo dobry ale jestem te¿ bardzo blisko. Postanowi³em zapaliæ papierosa – pali³o siê jeszcze oj pali³o !- I i¶æ prosto na dziki .Co zrobi±?.Sztucer na wszelki wypadek wzi±³em pod pachê i idê – wprawdzie bardzo powoli i cicho .No ale to nam siê wydaje ,¿e cicho chodzimy . W odleg³o¶ci oko³o dziesiêciu metrów najwiêksza locha wyczu³a niebezpieczeñstwo . Widzia³em bardzo dok³adnie jak stawia³a chyb przez co sta³a siê jeszcze wiêksza. Fuknê³a raz i drugi i nie ucieka³a nawet post±pi³a moim kierunku . – Nie powiem poczu³em siê nieswojo, chocia¿ za strachliwego nie uchodzê . Pozosta³e dwie lochy równie¿ zaniepokojone sta³y gotowe – pewnie do ataku w obronie warchlaków. Du¿a fuknê³a po raz trzeci a ta najmniejsza zarechota³a odwróci³a siê i powoli zaczê³a odchodziæ w kierunku owego k±ta ³±ki , co chwila odwracaj±c siê do ty³u . Druga ta nieco wiêksza podobnie jak najmniejsza , fuknê³a raz i drugi odwróci³a siê te¿ rechocz±c przywo³a³a resztê warchlaków i z nimi zaczê³a siê wycofywaæ ¶ladem pierwszej . Najwiêksza za¶ ca³y czas sta³a obserwuj±c moj± osobê , gro¼nie fukaj±c i rechocz±c .Wygl±da³o to trochê na przygotowanie do szar¿y. Pó¼niej u¶wiadomi³em sobie ,¿e wystarczy³by jaki¶ g³o¶ne kwikniêcie warchlaka a owa loch rzuci³aby siê do ataku . Sta³em jak wro¶niêty do czasu a¿ samura stwierdzi³a, ¿e warchlaki s± bezpieczne, poczym bardzo powoli odwróci³a siê uchodz±c szlakiem poprzednich, ale nie by³a to rejterada , bowiem co chwilê odwraca³a siê w moj± stronê fukaj±c . Nie powiem ; pomimo bezruchu spoci³em siê nieco. Upewniwszy siê ,¿e lochy odesz³y uda³em siê w dalsz± drogê ku miejscu spotkania z koleg±. Okaza³o siê ,¿e i On mia³ kontakt z t± grup± trzech loch z licznym przychówkiem ,ale warchlaków te¿ nie policzy³ ,by³o ich bardzo du¿o .Koz³a nawet nie widzia³em ,ale ich obecno¶æ zosta³a potwierdzona przez g³o¶ne i uporczywe brechanie w trakcie mojego podchodu. Jeden z nich musia³ byæ „starym capem” bo jego ochryp³e brechanie by³o tego dowodem .No nic spróbujemy innym razem . To polowanie by³o ze wszech miar udane ,chocia¿ ¿adem z nas nie strzela³ . Taki jest Dzielec i taki jest „Hamernicki k±t „ autor: gwintowka
Wydrukuj
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|