POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwych !

Rozmowy na tematy aktualne, problemowe, niewygodne

Moderator: Cyzio

Postprzez kopik » 14 lipca 2009, 21:54

Jest jeszcze jeden wątek skoro Pan M. chce walczyć z tym okrucieństwem którego my jesteśmy sprawcami to mam nadzieje, że pieniądze zarobione za wcześniejsze artykuły i tą książkę w całości przekaże na ochronę zwierząt w tym wilka (na którego polujemy), to tylko jeden z wielu merytorycznych błędów jakie popełnia Pan M. podczas pisania tej książki.
Szkoda słów.
I proszę walczmy na każdym kroku o nasz wizerunek, bo ta nagonka która nas ma zapędzić na linię może się skończyć tym iż ludzie którzy łapią zwierzynę we wnyki zaczną się nam śmiać w twarz gdyż będą mieć więcej uprawnień niż MY BRAĆ ŁOWIECKA.
Pozdrawiam Sylwester widzę że myślimy podobnie,wierzę ,że małymi kroczkami wypędzimy tych kłusoli którzy, też na tym forum piszą. W XXI wieku nie ma miejsca dla osób które szczycą się liczbą zabitej zwierzyny, bo nie o to w naszej pasji chodzi. Czy się mylę? Często opuszczam broń i przepuszczam zwierzynę, albo strzelam tak by nie trafić, żeby koledzy nie powiedzieli , że niweczę ich trud i naganki. Apeluje również do zarządów kół o zaprzestanie zawyżania stanu zwierzyny w opracowywaniu planów. Bo to jest nagminne w wielu kołach.
Jeśli to się nie zmieni a nasze spotkania będą wyglądać jak zawody strzeleckie to więcej takich książek powstanie i w Końcu pan M. będzie miał prawo do satysfakcji. A pro po zawodów ilu z nas bierze udział w zawodach strzeleckich? wiem tam nie dostaniemy ani grama MIĘSA, ale można spotkać nowych ludzi, zawrzeć nowe znajomości bo przecież o to chodzi w naszej pasji- nie stać nas na wpisowe i sprzęt ( to nie poluj) uchowaj sobie krowę , koze , kury , też zjesz MIĘSO. A nie traktuj zwierząt jak tarczę. Wiem, to się szybko nie zmieni, a ja też lubię pieczeń z sarny, lubię zaprosić rodzinę i sam ją przygotować i poczęstować najbliższych. Ale robię to od święta, a nie co niedzielę, nie strzelam ludziom przed oknami i robię wpisy jak wychodzę w teren, trzymam się kalendarza polowań i dużo pracuje społeczne i mnóstwo zarobionych ciężko pieniędzy poświęcam ale i tak jestem obsrywany chociaż nie zasługuje na to tak jak WY!! ( nie wszyscy oczywiście, ale jest was wielu, a szkoda).
Darz Bór.
kopik
 
Posty: 106
Dołączył(a): 4 grudnia 2008, 21:33
Lokalizacja: tarnów

Postprzez bock » 15 lipca 2009, 06:31

Z żalem stwierdzam,ze macie racje. Sporo krytyki napisaliście ale co jest przyczyną? Megi wywołała temat,ktory w większości nas bulwersuje.Kto ponosi winę za taki stan emocjonalny myśliwych,ze postepuja w ten a nie w inny sposób.
Zarządy kół,ktore przyjmują kogoś tam by partcypowali w kosztach?
Organizatorzy szkoleń? Moze zamiast zaczynać od egzaminów łowieckich należy kandydatom staż przedłużyć (wówczas zarzuci sie nam,ze zamykamy sie,jesteśmy elitarni) lub zacząć szkolenie od podstaw szkolenie z szkód łowieckich ( dobry sposób na poznanie łowiska)może kynologia a dopiero pozwolenie do wykonywania polowania?
Do licha chyba Ci ludzie nie wyssali tego z mlekiem matki ;),ze szkolenia,staż niczego nie uczy.Chyba ,ze to jest tyle warte,jak napisał Sylwester ''grunt to kasa''!
Sporo jest tego w mediach ale fakt sami to kreujemy fotki ,filmiki idiotyczne,opowieści na forach i w życiu jak to sie ''wali'' z 222Rem do dzika za ucho dodajmy do tego ogólną liberalizację i przyzwolenie nasze!
Każdy ma swoje doswiadczenia wiec nic nowego nie napisze...
przyklad 1
spotykasz faceta w lesie z psem bez otoku,zwracasz delikatnie i przyjaźnie uwage zeby psisko nie pognalo za zwierzem usłyszysz coś do ucha ;)
przykład 2
strzał do dzika w zbożu ile gwarancji jest ze nie jest to locha prowadząca moze nie uczą teraz tego na kursach..czyli co adept sztuki łowieckiej powinien zaczać szkolenia od zasad rozsądnego myślenia?
Dużo by gadać,co pozostało nam ? Rozmawiać i tlumaczyć co nam sie nie podoba w zachowaniach.Chyba ,ze jest sie w zarządzie wówczas przypomnieć dyscyplinarnie,zeby Pan M. nie miał pożywki.
DB bock
Avatar użytkownika
bock
 
Posty: 244
Dołączył(a): 13 lutego 2008, 19:01
Lokalizacja: http://giwera.ubf.pl/news.php

Postprzez Sylwester » 15 lipca 2009, 09:29

Pan M. i inni mu podobni długo jeszcze będą mieli pożywkę dla swych szowinistycznych wynurzeń. Wiadomo że M. nie pisze tego z pobudek moralno-humanitarnych, pisze ponieważ chce na tym zarobić – w końcu wydał książkę. Natomiast co pisze i jak, to tylko zależy od nas – myśliwych.
Uważam, że należy przyjrzeć się procedurom w PZŁ dot. naboru kandydatów. Nie mam nic przeciwko „młodej krwi” – jestem zdecydowanie za „transfuzją”, ale nie na liberalnych (czytaj kumoterskich) zasadach. Sito powinno odsiewać tzw. oszołomów i rzeźników walących we wszystko co się rusza. Ludzi bez stosownych „korzeni”, nadpobudliwych gówniarzy i starych i młodych uzurpatorów - rzeźników szukających w łowisku tylko darmowego jadła.
Dodatkowo zachowanie na polowaniu tych (młodych … i niestety też starych myśliwych ) przygłupich oszołomów … i szczególnie po, kiedy to przy kieliszku chełpią się w swym równie debilnym towarzystwie swoimi prostackimi wyczynami na łowisku, skłania mnie do postawienia tezy, że co najmniej (chciałbym się mylić) 20 % myśliwych to ludzie przypadkowi i nie mający nic wspólnego i ideą łowiectwa.
Uważam, że należy szczególnie posprzątać na poziomie podstawowym. Opór materii jest i będzie duży, szczególnie w świetle ogólnego przyzwolenia (bądź przymykania oczu) przez lokalne władze i szeregowych członków.
Ciekawe kto się pierwszy odważy, … czy zakończy się tylko …. ?

Wszystko w naszych rękach!!!
Avatar użytkownika
Sylwester
 
Posty: 49
Dołączył(a): 25 maja 2009, 19:30

Postprzez PSXVI » 15 lipca 2009, 21:51

witam,chcę tylko dodać że zgadzam sie całkowicie z wypowiedziami kolegów, chociaż myśliwym jeszcze nie jestem,mam to w niedalekich planach i chciał bym móc uczestniczyć w łowiectwie takim jak widzą go w trzech ostatnich postach koledzy kopik ,bock i sylwester ,pozdrawiam,darz bór
Avatar użytkownika
PSXVI
 
Posty: 42
Dołączył(a): 17 czerwca 2009, 21:00
Lokalizacja: Piekary Slaskie

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez TOMASZ MATKOWSKI » 22 marca 2010, 14:36

Do Szymona. piszesz:
"Kolejna wielka bzdura - bełtanie mózgu piórem. Najpierw twierdzi, że kaczek się nie zabija uderzeniem o but bo mają za twardą czaszkę, żeby zaraz dodać, że tę czaszkę przebija się "ostrym"? piórem. Ten człowiek chyba nigdy nie miał w ręku pióra."
Nie wiem czemu ale to bełtanie mózgu kaczce budzi chyba największe emocje wśród myśliwych. U mnie też wzbudzilo emocje i tez negatywne. Bo ja to widziałem na własne oczy. Z wypowiedzi myśliwych na forach mogę sądzić, że nie jest to metoda szeroko stosowana, a niektórzy wręcz o niej nie słyszeli. (aczkolwiek są i tacy, którzy przyznają że o niej słyszeli). Ja o niej nie słyszałem. ja ją widziałem. i proszę mi wierzyć, był to jeden z najohydniejszych widoków jakie zdarzyło mi się widzieć na polowaniach. zapamiętałem teą twarze ludzi którzy to robią - kompletnie obojętne, jakby odwalali jakąs mechaniczną robotę, na przyklad manipulowanie śrubokrętem w jakimś urządzeniu. Wtedy - nie po raz pierwszy zresztą - dotarło do mnie że zwierzę dla myśliwego nie jest isotą czującą, tylko przedmiotem.
Jeśli chodzi o twoje zastrzeżenia techniczne, Szymonie, już wyjaśniam. Kaczka ma twardą czaszkę, ale nie wszędzie jednakowo. Ostre pióro, które tak wyśmiewasz (rozumiem że jest to też aluzja do mojego agresywnego stylu pisania, ale to pudło, bo ja piszę na komputerze), otóż to "ostre" pióro" to nie jakiś kaczy puszek, tylko jedno z dłuższych piór - lotek. wyrywa się je, a potem, uwaga, żeby nie było nieporozumień, wbija się je nie tym miękkim końcem, tylko NASADĄ, czyli tą częścią która tkwiła w ciele kaczki. ta część jest twarda. kiedyś używano jej do pisania, zanim wynaleziono coś równie twardego - stalówkę. Tę twardą część wbija się do mózgu przez tylną część czaszki, odpowiednik naszej podstawy czaszki. zapewniam, że idzie to bardzo łatwo. a potem się miesza. ohyda? zgadzam się, ohyda. Zrodziło się w chorym mózgu dewianta? alez tak, zgadzam się. tylko nie ja byłem tym dewiandtem. ja byłem swiadkiem jak myśliwi-dewianci to robią. Szkoda, że nie było wtedy telefonów z kamerą, bo bym to sfilmował. Możecie więc twierdzić, że to zmyśliłem. Na potwierdzenie mam tylko jeden dowód, taki nie wprost, a mianowicie: ja nigdy bym czegoś takiego nie wymyślił. Mam bujną wyobraźnię, ale nie az tak. I nie w takim sadystycznym kierunku.
Bardzo się cieszę że ta ohydna metoda nie jest stosowana masowo. Oby nie była stosowana nigdy. Ale to co opisałem to sią niestety fakty.
trochę inaczej było z gęsią. tę historię o odstrzeleniu łap słyszałem po prostu z ust myśliwego przy kolacji. moze zmyślił ją sobie, żeby dodać sobie "prestiżu". a może i nie. zauważ że gęś po starcie nie od razu chowa łapy, tak jak samolot nie od razu chowa podwozie. Więc mogła to jednak być prawda. Ale nie to w tym wszystkim było najważniejsze. Najważniejsza była reakcja całego zgromadzonego przy kolacji licznego grona myśliwych na tę bądź co bądź - prawwdziwą czy nie, ale jednak - ohydną historię. A reakcją tą był upojny, beztroski rechot.
Ten brak poszanowania zwierzyny to jeden z ważnych wątków mojej książki. przy czym poszanowania nie zastąpi sygnał, pokot, złom, ostatni kęs - to tylko żałosne namiastki szacunku. dla mnie szacunek jest wtedy, jezeli myśliwy wykonuje tylko pewny strzał, nie rani zwierzyny, rezygnuje ze strzału jezeli ma chociaż cień wątpliwości czy śmierć będzie natychmiastowa. Nie bierze udzialu w zbiorówkach (gdzie, ajk dobrze wiesz, procent postrzałków jest o wiele wyższy niż na polowaniach indywidualnych) i nie strzela do drobnego ptactwa z którego i tak nie ma wiele kulinarnego pożytku. Szacunek jest wtedy jezeli mysliwy strzela tylko po to zeby zjesc zabite zwierzę. A najgorszy brak szacunku dla zwierząt widzę w pasjach trofeistycznych. Jezeli mysliwy poluje nie po to zeby zaspokoic głód, ale żeby zaspokoić swoją infantylną potrzebę powieszenia na ścianie trofeum - to jest dla mnie zboczenie i powinno się leczyć. No dobra, starczy tej wypowiedzi, zapraszam do wątku, który założyłem na tym portalu w powitalni, bo chciałbym po pierwsze usłyszeć jakieś sensowne argumenty, po drugie sprostować brednie i kłamstwa które się o mnie wypisuje. pozdrawiam Tomasz Matkowski
TOMASZ MATKOWSKI
 
Posty: 6
Dołączył(a): 19 marca 2010, 02:54

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez Jager » 22 marca 2010, 20:33

Nic nowego ,takie rzeczy od czasu do czasu będą się pojawiały , po czym zanikną samoistnie , żeby znów dać znać o sobie . Następny temat myślę będzie poruszony jeśli Komorowski wystartuje w wyborach prezydenckich . Sprawka nielegalnego polowania na którym strzelono dwa dziki , już jest odgrzewana ,i na użytek kampanij będzie wykorzystana .
Jager
 
Posty: 580
Dołączył(a): 13 kwietnia 2008, 15:21
Lokalizacja: Nadkwisie

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez novi » 22 marca 2010, 21:24

Jager, masz na mysli ze dziki sa odgrzewane? To moze zaszkodzic, odgrzewajacemu...
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez szymon » 22 marca 2010, 22:00

No to jest bardzo wygodne tłumaczenie panie Matkowski: "Z wypowiedzi myśliwych na forach mogę sądzić, że nie jest to metoda szeroko stosowana, a niektórzy wręcz o niej nie słyszeli",
"trochę inaczej było z gęsią. tę historię o odstrzeleniu łap słyszałem po prostu z ust myśliwego przy kolacji. moze zmyślił ją sobie, żeby dodać sobie "prestiżu". a może i nie."
Trochę się pan za późno zabrał za sprawdzanie wiarygodności publikowanych rewelacji lub w ogóle jakąkolwiek nad tym refleksję. Mam wrażenie, że tu nie koniecznie chodziło o rzetelność tylko o granie na uczuciach. Czy to jest materiał na książkę? Czy to jest rzetelna praca autora czy też poszukiwanie taniej sensacji? W dodatku wywoływanej przy pomocy plotek odpowiednio zmanipulowanych i kierowanych do ludzi nie znających się na temacie, którzy są bardzo podatni na każdą sugestię. Mnie to bardziej przypomina styl "Faktu" czy "Super Expresu".
Sam pan przyznał, że je mięso. To mięso na drzewach nie rośnie. A nawet gdyby rosło, to przecież rośliny to też żywe istoty prawda? Ten szacunek do zwierzyny w polskim łowiectwie ma właśnie tak wyglądać jak pan o tym pisze w swoich "życzeniach" ale w życiu jak w życiu, nie zawsze jest tak jak powinno być. W przeciwnym razie nie potrzebowalibyśmy sądów ani policji prawda?
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez szymon » 22 marca 2010, 22:15

Aha... ta część pióra, która tkwi w ciele kaczki, "nasada" jak pan ją pieszczotliwie nazywa, to dudka i ona również nie jest wystarczająco twarda, żeby przebić czaszkę w jakimkolwiek miejscu. Jedyny sposób to wsunąć dudkę przez otwór wielki czaszki, który jest chroniony wyrostkami kolczystymi i krążkami międzykręgowymi. Ale do tego trzeba by najpierw złamać kręgosłup i przerwać rdzeń kręgowy więc tak czy tak śmierć nastąpiła by przed "bełtaniem".
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez TOMASZ MATKOWSKI » 23 marca 2010, 00:19

Panie Szymon
Pisze pan:
„mięso na drzewach nie rośnie”
dziękuję za tę rewelację, byłem przekonany, że rośnie

pisze pan:
„rośliny to też żywe istoty” - no proszę, kto by pomyślał. Dodam od siebie, że w przeciwieństwie do zwierząt, nie mają systemu nerwowego i nie odczuwają cierpienia - tym razem ja uraczę pana rewelacją.

pisze pan:
poszukiwanie taniej sensacji...przy pomocy plotek odpowiednio zmanipulowanych

w mojej książce są wyłącznie fakty. Jeżeli dla pana to plotki - może pan sobie myśleć, co się panu podoba.
Jestem dziwnie spokojny, że nawet gdybym panu pokazał film z tego zabijania kaczek piórem, i tak by pan w żywe oczy wmawiał, że to nieprawda i że te kaczki to wcale nie kaczki, tylko plastikowe atrapy.

Oczekiwałem jakichś autentycznych argumentów, ale zawiodłem się.
Takiej dyskusji nie potrzebuję, niczego się bowiem w ten sposób nie dowiem, poza tym że myśliwi są zacietrzewieni, kłamią, kręcą i kombinują, byle tylko mieć „rację” (nie wszyscy oczywiście, zdarzają się też i normalnie myślący).
TOMASZ MATKOWSKI
 
Posty: 6
Dołączył(a): 19 marca 2010, 02:54

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez novi » 23 marca 2010, 00:27

"„mięso na drzewach nie rośnie”
dziękuję za tę rewelację, byłem przekonany, że rośnie"

Ogladałem kiedyś telewizyjna promocję tej ksiazeczki :) jakos mnie nie dziwi ze autor był przekonany że rośnie.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez novi » 23 marca 2010, 00:44

"wielokrotnie widzialem jak mysliwi waza i oceniaja trofea i mialem wrazenie ze to dzieci, i to niedorowziniete dzieci."

A ja raz widziałem literata Matkowskiego w telewizji i zachowywał się jak ćpun na głodzie, natomiast to co mówił kwalifikuje go na pensjonariusza Elektroniki 2, czyli szpitala psychiatrycznego przy Nowowiejskiej 27.
Ja tam się na tym nie znam ale ćpunów na głodzie widzialem niejednokrotnie a w w/w placówce byłem celem zdobycia wiadomych zaswiadczeń. Tam też pensjonariusze pomstowali na świat za murem i na wszelkie niegodziwosci które ich tam spotkaly w sposób identyczny i równie logiczny jak Matkowski opowiada o kaczkach z piórkiem :)
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez szymon » 23 marca 2010, 00:50

"w mojej książce są wyłącznie fakty"

To bardzo ciekawe te fakty skoro nie można w żaden sposób zweryfikować ich autentyczności :lol:
A to są zaledwie dwa przykłady przytoczone w jednym z wywiadów i proszę jakie statystyki - każdy owiany jest mgiełką tajemnicy :lol:
Być może faktem jest, że pan słyszał jakąś historię ale to w żadnym wypadku nie czyni z niej historii prawdziwej.
Faktem jest również, że każdą historię czy historyjkę można tak opowiedzieć, żeby wzbudzić pożądane reakcje i niema tu znaczenia czy to historia prawdziwa czy zmyślona. Ważne, żeby tłum to łyknął.

"Takiej dyskusji nie potrzebuję, niczego się bowiem w ten sposób nie dowiem, poza tym że myśliwi są zacietrzewieni, kłamią, kręcą i kombinują, byle tylko mieć „rację”"

Pan nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić o czym pisze ale to myśliwi kręcą i kombinują?
Ja, natomiast, z tej dyskusji dowiedziałem się całkiem sporo. Mianowicie potwierdziły się moje podejrzenia co do pańskich kompetencji, a raczej ich braku, w temacie, w którym nie tylko zabiera pan głos ale wręcz uważa się za znawcę.
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez novi » 23 marca 2010, 01:13

Sprawa jest prosta. Mialo byc cudownie a wyszło jak zwykle. Miala byc kasa - ksiązeczka miała się super sprzedawać, wywiady miały byc...
Przeciez te wystapienie to rozpaczliwa próba zlapania klientów :) Nic innego. Facet powtarza caly czas te same brednie i do głowy mu nie przyjdzie by to zweryfikować.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: POLOWANECZKO nastepna książka bijąca w wizerunek myśliwy

Postprzez davos » 23 marca 2010, 10:23

Do Pana Matkowskiego
Chciałbym na wstępie zaznaczyć, że nie przeczytałem Pańskiej książki ale przeczytalem sporo opinii na jej temat oraz poznałem pańskie wypowiedzi na tym forum co jak sądzę, upoważnia mnie do zabrania głosu na poruszony tu temat.
Człowiek który mieszka, dajmy na to w Warszawie na Wilczej 15, sluchający informacji o wypadkach z udziałem kierowcow ma możliwość wyjrzenia za okno i skonfrontowanie skali tego problemu z milionami aut poruszających się po drogach. Natomiast nie mając nic wspólnego z łowiectwem a czytając Pańską książkę, takiej możliwości weryfikacji nie ma i dlatego tak łatwo można nim manipulować przedstawiając nośne medialnie tematy, na wygodny dla siebie sposób. Czy pisząc o głupkowatych myśliwych ważących z chorym uśmiechem trofea napisał Pan dlaczego to robią? Będąc tłumaczem myśliwych dewizowych posiadł pan wiedzę, że pozyskane przez nich trofea trzeba poważyć, bo oni za nie płacą. Im więcej ważą, tym więcej muszą płacić. Czy zwykły myśliwy "użynając" łeb kozła to zboczeniec żądny trofeum dla swoich chorych instynktów? Czy napiał Pan, że taki obowiązek naklada na nas prawo, że to prawo wymaga przedstawienia trofeum do oceny a odpowiednie organy na podstawie oceny decydują, czy nadajemy się do wykonywania takiego polowania? Pan w trofeum widzi przedmiot naszego zdziczenia i upadku moralnego i ma Pan do takiej oceny prawo, ale ja mam też prawo uważać inaczej.
Skoro na przestrzeni wieków wycięliśmy ogromne połaci lasów zamieniając je na pola uprawne by wykarmić wzrastającą liczbę ludzi, skoro wytępiliśmy drapieżniki ze względu na szkody dotyczące głównie zwierząt gospodarskich, skoro od wieków kultywujemy tradycje łowieckie, to łowiectwo staje się jedyną racjonalną koniecznością. A skoro musimy polować, to trofeum jest ukoronowaniem tegoż polowania i bez względu jak Pan to ocenia, trofeum jest dla mnie wyrazem szacunku dla pozyskanego zwierzęcia, bo jest ono dalej obecne w naszych wspomnieniach i opowieściach snutych przy ogniu a przeciwieństwie do milionów ubijanych świń. Czy pomyślał Pan o trofeum z tej perspektywy? Czy człowiek z Wilczej 15 dowie się tego z Pańskiej książki? Ja mogę zrozumieć Panskie oburzenie na patologie w łowiectwie, ale czy nie czuje Pan dyskomfortu wrzucając myśliwych do jednego wora? To tak, jakby pisał Pan, że wszyscy kierowcy to banda pijaków, którzy piją i powodują wypadki a wszystkich lekarzy oceniałby Pan z perspektywy afery "łowców skór"
davos
 
Posty: 124
Dołączył(a): 22 września 2009, 21:33
Lokalizacja: z krzaków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O Czym Szumią Knieje

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 71 gości